Kolastyna - kojąca maseczka do twarzy

cześć, korzystając z okazji, że ostatnie dni nie należą i pewnie nie będą należały do najprzyjemniejszych, staram się zaprzątnąć czymś myśli... i ... przychodzę do Was z recenzją

Kolastyna - kojąca maseczka do twarzy



CO MÓWI PRODUCENT: Jest to maseczka kojąca, łagodząca podrażnienia i nawilżająca. Unikalna kompozycja kolagenu, elastyny i glikogenu intensywnie nawilża skórę, przywraca jej elastyczność oraz pobudza proces regeneracji. 

OPAKOWANIE: typowa dla większości maseczek biała saszetka, zawierająca 10 ml produktu (które naładowałam na buzię za jednym zamachem - jak się jednak okazuje, produktu może wystarczyć nawet na trzy użycia).


ZAPACH: delikatny, ledwo wyczuwalny, ale przyjemny zapach kokosa (pewnie przez ten olejek). Poza tym po nałożeniu zapach zanika, więc jak dla mnie na plus.



SKŁAD: Alkohol w składzie bardzo nisko, niemalże przy końcu. Łatwo jednak znaleźć tutaj olej kokosowy, czy olej słonecznikowy, które jak powszechnie wiadomo świetnie wpływają na kondycję naszej skóry! :)

DOSTĘPNOŚĆ I CENA: Rossman, Natura, ostatni nawet udało mi się upolować jedną saszetkę w PoloMarkecie, więc ze znalezieniem jej nie powinno być problemu. Cena kształtuje się od 1,50 do 2 zl za saszetkę.


KONSYSTENCJA: kremowa, ale dość gęsta maseczka w białym kolorze. Nie spływa z buzi, nie zasycha, nie ściąga. Producent zaleca poczekać ok 10 minut aż maska zacznie się wchłaniać, ja niestety musiałam siedzieć z nią z pół godziny, bo jak zwykle nałożyłam za dużo :p plusem, ogromnym jak dla mnie jest to, że nie trzeba jej zmywać, co jak wiadomo jest bardzo kłopotliwe.. :)

MOJA OPINIA: tak jak już kiedyś wspominałam, uwielbiam maseczki! Po raz kolejny nie zawiodłam się, ta z Kolastyny przekonała mnie do siebie w stu procentach. Idealnie nawilża, ujednolica kolor, buzia jest mięciutka i elastyczna. Czego chcieć więcej?


Z góry dziękuję za wszelkie obserwacje i komentarze! 
Pozdrawiam.
Czytaj dalej...

Tusz do rzęs - Wibo, Celebrity Lash Blue Look Mascara

cześć, witam Was w ten upalny dzień, kiedy to aż nie chce się wystawiać nosa zza drzwi! Może to i dobrze, bo dzięki temu wreszcie znalazłam czas na stworzenie nowej recenzji, a przecież dawno mnie tu nie było :)

Jak zapewne zdążyliście zauważyć, jestem tradycjonalistką. Preferuję klasyczne, czarne tusze do rzęs. Wyszłam jednak z założenia, że przecież.. mamy lato, wakacje, czas relaksu i poznawania nowych rzeczy. Czemu więc nie spróbować czegoś nowego?! :))

i tak jakoś wyszło, że wybrałam się ostatnio do pobliskiego Rossmana w poszukiwaniu ciekawych nowości. 
Mój wzrok przyciągnął

tusz do rzęs: Wibo, Celebrity Lash Blue Look Mascara



OPAKOWANIE: klasyczne, typowe dla tuszy firmy Wibo, biało-granatowe opakowanie z dziwną czcionką, przyciąga od razu naszą uwagę. 

SZCZOTECZKA: prosta i zwyczajna szczoteczka zbierająca duże ilości produktu może odstraszać - bardzo często tego typu szczoteczki koszmarnie sklejają rzęsy! W rzeczywistości jednak doznałam pozytywnego zaskoczenia - przy prawidłowym, starannym nakładaniu nie ma mowy o jakimkolwiek sklejaniu.




EFEKT: producent obiecuje nam wydłużenie i zwiększenie objętości rzęs. Jeśli chodzi o to pierwsze, faktycznie widać różnicę, chociaż jest ona znikoma. Natomiast zwiększenia objętości niestety nie zauważyłam. Wady te rekompensuje mi przepiękny, ciemnoniebieski kolor tuszu, który robi naprawdę piorunujące wrażenie i utrzymuje się na rzęsach przez cały dzień! :)

przed:

 po:


CENA I DOSTĘPNOŚĆ: za mój tusz w Rossmanie zapłaciłam ok. 10 zł, cena przestępna, więc myślę, że każdy ma możliwość zakupienia, nawet gdy miałby się później rozczarować.

MOJA OPINIA: ja osobiście jestem zachwycona, tusz idealnie spełnia moja wymagania, jest produktem jakiego szukałam, na takie ciepłe dni jak dziś nadaje się idealnie! :)


Pozdrawiam i zapraszam do komentowania i obserwowania.









Czytaj dalej...

Maska anty-stres z glinką żółtą, Ziaja

podczas ostatnich zakupów w drogerii, udało mi się upolować

maskę anty-stres z glinką żółtą, Ziaja



Nie jest to moja pierwsza maska tej firmy, regularnie 1-2 razy w tygodniu używam mojej ulubionej - oczyszczającej, z glinką szarą :) jednak nie chciałam stać w miejscu, więc wypróbowałam i tą :)

OPAKOWANIE: zwykła, nie wyróżniająca się niczym szczególnym saszetka, zawierająca 7 ml produktu. Jedno opakowanie mi wystarcza na dwie aplikacje, aczkolwiek jak dla mnie saszetki są strasznie problematyczne, nie lubię z nich korzystać, ponieważ po jednym użyciu szkoda wyrzucić, a zostawiając otwarte opakowanie - wszystko pobrudzimy.

KONSYSTENCJA: dość zbita konsystencja, gęsta, ale przy tym nie utrudniająca rozsmarowania na buzi. Po aplikacji nie zastyga, nie ciągnie, nie tworzy skorupy, której wręcz nienawidzę! Troszkę trudniej jest z pozbyciem się maski z twarzy, pięć minut mycia pod bieżącą wodą gwarantowane.


ZAPACH: jak na mój gust - zbyt mocny i zbyt intensywny, niezbyt przyjemny, przypominający błotko. Po chwili jednak można się do niego przyzwyczaić i nie stanowi on żadnego problemu, przynajmniej w moim przypadku.



DZIAŁANIE: producent obiecuje nam złagodzenie podrażnień, redukcję szorstkości naskórka, a także rozjaśnienie kolorytu skóry. Jeśli chodzi o dwa pierwsze, jestem zachwycona. Buzia jest wygładzona, świeża, nawilżona, a podrażnienia załagodzone! Natomiast jeśli mowa o zmianie kolorytu - nie zauważyłam u siebie nic takiego, być może przy regularnym stosowaniu efekty te byłyby bardziej zauważalne.


DOSTĘPNOŚĆ I CENA: ja kupiłam swoją saszetkę w Rossmanie, za około 1,70 zł, ale w każdej innej drogerii też łatwo ją znaleźć za podobną cenę! :)

MOJA OPINIA: cóż tu mówić.. jestem wielką miłośniczką marki Ziaja, jest ona jedną z moich ulubionych, bo nigdy do tej pory nie zawiodłam się na jej produktach. Jesli chodzi o moje zdanie na temat maski - jak najbardziej polecam każdemu ze zmęczoną buzią, skłonną do podrażnień, bo naprawdę pomaga!

Za każdy komentarz, każdą obserwację serdecznie dziękuję, bo motywuje mnie do dalszej pracy!
Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)



Czytaj dalej...

Płyn micelarny - Skin Care, Aqua Program

na dzisiaj recenzja mojej ostatniej zdobyczy, a mianowicie chodzi mi o 

płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczy, Skin Care, Aqua Program



OPAKOWANIE: ładna, prosta buteleczka zawierająca 200 ml produktu, z przyjemnym w użyciu dozownikiem, dzięki któremu płyn wylatuje w odpowiednich ilościach. Butelka jest biała i nieco prześwituje (co jest zaletą większości płynów micelarnych), stąd wiemy ile produktu zostało nam jeszcze w środku.



DZIAŁANIE: tak jak widzimy na załączonym wyżej zdjęciu, producent obiecuje nam usunięcie makijażu z naszej buzi,a także nawilżenie i odświeżenie jej. Osobiście ja, w przypadku zmycia tuszu, czy eyelinera, nie zauważyłam spektakularnych działań, wręcz przeciwnie. Trzeba się sporo nagimnastykować, naszorować i natrzeć, by makijaż się zmył (nawet ten nie wodoodporny!). Natomiast jeśli chodzi o nawilżenie, czy odświeżenie, jak najbardziej jestem na tak :)



KONSYSTENCJA I ZAPACH: co do konsystencji, uważam, że nie ma co się rozpisywać, jest to typowe dla płynów micelarnych. Płyn gęstości i koloru wody, pieniący się po lekkim bujnięciu buteleczką. Jeśli chodzi o zapach, przypadł mi do gustu. Nie lubię mocnych, ostrych zapachów, dlatego delikatny, przypominający bańki mydlane jest dla mnie idealny :)

SKŁAD:
- aqua (woda)
- poloxamer 184 (substancja myjąca, usuwa zanieczyszczenia)
- polysorbate 20 (umożliwia powstanie emulsji)
- disodium cocoamphodiacetate (substancja myjąca)
- propylene glycol (nadaje konsystencje emulsji)
- sodium hyaluronate (zapewnia odpowiednia nawilżenie skóry)
- sodium chloride (wpływa na konsystencję produktu)
- disodium edta (zwiększa trwałość kosmetyku)
- sodium citrate (zwiększa trwałość kosmetyku, reguluje pH)
- acid parfum (substancja zapachowa)
- methylparaben (substancja konserwująca, chroni kosmetyk przed bakteriami)
- propylparaben (to samo, co poprzednik)
- methylisothiazolinone (to samo, co poprzednicy)


DOSTĘPNOŚĆ I CENA: no i niestety tutaj pojawia się problem.. Z tego, co udało mi się ustalić/zauważyć/wyszukać, produkt można znaleźć jedynie z marketach Polo. Nawet w internecie znajduje się niewiele informacji na jego temat, co oznacza, że nie jest on powszechnie dostępny. Ja za moje opakowanie zapłaciłam ok. 6 zł, co jest bardzo małą kwotą za płyn micelarny, więc cena jest ogromnym plusem.

MOJA OPINIA: tak jak pisałam wcześniej, w akapicie 'działanie' , jak dla mnie preparat do demakijażu ma spełniać głównie funkcję demakijażu. Niestety tutaj się to nie sprawdziło, tak więc mimo ładnego zapachu, przestępnej ceny i efektu dobrego nawilżenia, raczej drugi raz nie kupię.


Dziękuję za tyle wyświetleń, za każdy komentarz, za obserwowanie! Za wszystko co możliwe staram się odwdzięczać :)
Pozdrawiam :))
Czytaj dalej...

Beauty Five, Verona - paleta cieni do powiek

jakiś czas temu dostałam w prezencie paletę cieni
Beauty Five, Verona



 Jak udało mi się wyszperać w internecie, do wyboru mamy 6 zupełnie różnych wariantów kolorystycznych, dla każdego coś innego:


Paletka którą otrzymałam to ta w prawym górnym rogu, z czego jestem strasznie zadowolona, bo gdybym sobie miała wybierać, dokonałabym takiego samego wyboru :)
znajdą się tu: blady pudrowy róż, amarant, biel, i dwa odcienie brązu, a więc sami moi ulubieńcy!

OPAKOWANIE: opakowanie otrzymujemy w papierowym pudełeczku, zdjęcia niestety nie mam,ponieważ jestem gapą, nie pomyślałam i wyrzuciłam od razu po otwarciu :( 'kasetka' zawiera 6 g produktu. 
Jest pięknie, solidnie wykonana, zawiera lusterko i dwustronną gąbeczkę. Przyznam szczerze, że opakowanie oczarowało mnie już od samego początku, jest jednym z najładniejszych i najtrwalszych w mojej kolekcji!

CENA I DOSTĘPNOŚĆ: niestety nie mam pojęcia w jakich sklepach stacjonarnych można ją znaleźć, przypuszczam, że większe drogerie powinny być w nią zaopatrzone, aczkolwiek żadnej gwarancji na to nie mam, bo tak jak wspominałam - dostałam ją w prezencie. Cena, jaką udało mi się ustalić to plus/minus 20 zł, w moim przekonaniu jak najbardziej warto tyle zainwestować w to cudko :)



Wszystkie cienie są miękkie, aksamitne i przede wszystkim się nie kruszą.
Śmiało można je wrzucić do kosmetyczki, czy torebki, bez obawy, że przy jakimś uderzeniu od razu się wysypią.





Tak cienie wyglądają na skórze. Jak widzicie te jaśniejsze (pierwszy i trzeci) mają nieco słabszą pigmentację niż trzy pozostałe, ciemniejsze. Mimo wszystko jednak uważam, że są one warte swojej ceny, bo są trwałe, bardzo wydajne i mają przepiękne odcienie! :)

ocena 4,5/5 serduszek.
Pozdrawiam ;))
Czytaj dalej...

Odżywka do włosów i skóry głowy Jantar, Farmona

odżywka do włosów i skóry głowy Jantar, Farmona.


   

OPAKOWANIE: przy zakupie otrzymujemy buteleczkę 100 ml. Zapakowana w ładne, ozdobne pudełko przyciąga uwagę. Butelka z dość nieporęcznym dozownikiem, ciężko się nią aplikuje, czasem odżywka nie chce lecieć, drugim razem leci jej za dużo. Aby ułatwić sobie stosowanie zawsze wylewam odpowiednią ilość produktu na talerzyk i wklepuję odżywkę paluszkami :) tak najłatwiej!

KONSYSTENCJA I ZAPACH: Jantar ma płynną, ale dość gęstą konsystencję. Płyn koloru lekko bursztynowego wydaje się ciężki, wręcz tłusty. W rzeczywistości jednak doskonale się wchłania, nie skleja i nie przetłuszcza, jest niewidoczny po wtarciu. Co do zapachu nie mam większych zastrzeżeń, przypomina delikatne męskie perfumy, ale po aplikacji szybko się ulatnia.




DZIAŁANIE:  producent obiecuje nam zahamowanie wypadania włosów, stymulacje ich wzrostu, a także odżywienie i zregenerowanie. Wszystkie to obietnice u mnie się sprawdziły, już po miesiącu stosowania zauważyłam znacznie mniej wypadających włosów (niemalże śladowe ilości!), a także szybszy przyrost nowych, tzw baby hair'ów. Stosowałam zgodnie z zaleceniami, 3 tygodnie wcierania, tydzień przerwy i powrót :) Na lekko wilgotne włosy nakładałam płyn, którego przy regularnym stosowaniu wystarcza na okrąglutki miesiąc.

CENA I DOSTĘPNOŚĆ: czytałam wiele opinii na temat produktu, że cięzko go znaleźć, ciężko dostać. Ja osobiście nie miałam z tym najmniejszego problemu. Udało mi się zamówić go w pierwszej aptece do jakiej zajrzałam za 14,90 zł. Drugie opakowanie kupiłam w aptece drugiej, bez zamówienia, za ok 11 zł. Także trzeba dobrze szukać, a na pewno można go dostać.





MOJA OPINIA: jak dla mnie jedna z najlepszych (żeby nie powiedzieć najlepsza!) odżywek, jakie miałam możliwość stosować. 5/5 serduszek ode mnie :))))
Czytaj dalej...
Eye-shadoow © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka